<
Różne recepty na problemy z parkowaniem
Mimo że w Warszawie przebywa na co dzień coraz więcej osób (zwłaszcza po przybyciu uchodźców z Ukrainy), miejsc parkingowych ubywa, a tym samym korzystanie z własnego auta w stolicy bywa coraz bardziej uciążliwe. Różne środowiska polityczne w mieście prezentują własne koncepcje, jak można by spróbować rozwiązać narastający problem.
Politycy opozycyjnego PiS są zdania, że polityka ratusza i utrudnianie funkcjonowania kierowcom, to metody przeciwskuteczne i antyrozwojowe.
– Nie dość, że zostały podniesione opłaty to jeszcze likwiduje się miejsca parkingowe – stwierdził Marek Borkowski, radny Pragi Południe, członek Prawa i Sprawiedliwości, Inicjatywa “STOP Korkom”. Razem z lokalnymi samorządowcami walczył przez długi czas, na wniosek zawarty w petycji mieszkańców, by na Saskiej Kępie nie powstała kolejna Strefa Płatnego Parkowania, ale Rafał Trzaskowski nie zamierzał w tej sprawie wsłuchać się w głos warszawiaków. Na wniosek prezydenta radni w marcu 2023r. przyjęli uchwałę w tej sprawie, lecz została unieważniona przez wojewodę mazowieckiego w połowie kwietnia 2023r. Władze miasta rozważają dalsze kroki.
Pomysły rządzącej Koalicji Obywatelskiej idą w inną stronę. Ku uciesze eko-aktywistów zamierzają ograniczyć ruch samochodów w centrum miasta (przegłosowano już Strefę Czystego Transportu).
– Znacząca część mieszkańców będzie musiała zostawiać samochody na parkingach Park and Ride i dojeżdżać komunikacją – przekonuje Sławomir Potapowicz, radny Warszawy, członek Koalicji Obywatelskiej. Niestety problem w tym, że na 18 parkingach Park and Ride jest łącznie nieco ponad 5000 miejsc, a do Warszawy, co przyznają władze miasta, codziennie wjeżdża ponad pół miliona samochodów, które muszą gdzieś zaparkować, często właśnie w centralnych dzielnicach.
Natomiast miejscy społecznicy postulują stosowanie wyższych kar za nieprawidłowe parkowanie i zamierzają złożyć wniosek o podjęcie zagadnienia do Rzecznika Praw Obywatelskich. Obecnie mandaty za nieprawidłowe parkowanie to od 100 do nawet 1200 złotych. Zdaniem warszawskich aktywistów to wciąż za małe kwoty, które nie odstraszają wszystkich łamiących prawo. Chcieliby między innymi surowszych kar dla kierowców w strefie płatnego parkowania.
Dyskusje wokół coraz bardziej palącego problemu będą zapewne z każdym miesiącem (im bliżej wyborów samorządowych) narastały, a mieszkańcom pozostaje mieć nadzieję, że ruch w obrębie miasta będzie sprawny i umożliwiający dobry dojazd do miejsca pracy.
>