Polskie drużyny w europejskich pucharach, tymczasem trener Legii Warszawa Goncalo Feio…
Polskie drużyny dzielnie walczyły w ubiegłym tygodniu o europejskie puchary. I można chyba powiedzieć z podniesioną głową — łatwo skóry nie sprzedaliśmy. Wisła i Legia awansowały dalej po korzystnych wynikach swoich meczów. Śląsk Wrocław odpadł po kontrowersjach i niesłusznie nieodgwizdanym rzucie karnym w ostatnich minutach. Jagiellonia wprawdzie odpadła w słabym stylu z Bodo/Glimt, ale ma już zapewnione miejsce w europejskich pucharach. Niestety, głównym tematem po przed tygodniowych zmaganiach nie była gra polskich drużyn, lecz zachowanie trenera Legii Warszawa — Goncalo Feio.
Legia — Broendby
Legia Warszawa w rewanżu mierzyła się z duńskim Broendby z Kopenhagi. Po zwycięstwie w pierwszym meczu, zadanie wydawało się zdecydowanie ułatwione. Legia przy Łazienkowskiej dopełniła formalności i awansowała do ostatniej rundy play-off Ligi Konferencji. Styl wprawdzie zostawił dużo do życzenia, jednak dzięki świetnym paradom bramkarza cel udało się wypełnić. Najwięcej emocji, wbrew pozorom, nastąpiło jednak po meczu. Wtedy to trener Wojskowych Goncalo Feio ruszył w kierunku sektora zajmowanego przez kibiców gości i wykonał w ich kierunku wulgarne gesty (pokazał środkowe palce, a ponadto wykonał „gest Kozakiewicza”). Ponadto między piłkarzami wywiązała się awantura. Sukces Legii został przykryty kontrowersją.
G*wniarz z blokowiska
Sytuacja zaogniła się jeszcze podczas konferencji prasowej po meczu. Trener Goncalo Feio starł się z dziennikarzem Sport.pl. – „Szkoda, że pana zachowanie po meczu przykryło ten sukces. Jest pan trenerem w wielkim polskim klubie z tradycjami, wartościami. Mimo to po największym sukcesie zachowuje się pan jak gów**** z blokowiska, prowokując rywali i pokazując wulgarne gesty w kierunku kibiców (…)” – rozpoczął pierwsze pytanie na konferencji prasowej Jakub Seweryn. Nie będę odpowiadał na pańskie pytania — skontrował portugalski trener. Konferencja prasowa przebiegła w bardzo ostrej atmosferze. Goncalo Feio bronił się przed zarzutami i twierdził, że to on w Danii był obrażany i lekceważony. „Łatwo jest krytykować mnie, szkoda, że nie pisaliście o zachowaniu w Danii wobec nas, jak nas prowokowano, jak na nas naskoczyła ławka przeciwników. Tego nikt nie widział. Może tu jest problem. Musimy walczyć z kompleksami. My zachowujemy się z klasą, gdy inni nas nie szanują, a teraz niektórzy nas nie szanowali. Ja mogę być czarnym charakterem, bo wiem, że teraz się zacznie takie przedstawianie mnie, ale gdy idziesz na ulicy i ktoś cię atakuje, to się nie poddajesz”. – przekonywał trener Legionistów Goncalo Feio.
Nie cofniemy się o krok… chyba że jednak cofniemy
Legia wydała komunikat broniący swojego trenera Goncalo Feio. Wydawało się, że klub będzie szedł w zaparte. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie, gdy okazało się, że UEFA wszczęła śledztwo odnośnie do zachowania Feio. Widmo kolejnych już kar finansowych i zakazów stadionowych doprowadziło do zmiany retoryki. Legia wydała nowy komunikat z przeprosinami swojego trenera, który przedstawiamy poniżej:
„Po końcowym gwizdku czwartkowego meczu przeciwko Brøndby IF w ramach eliminacji do Ligi Konferencji UEFA zakończonego awansem do kolejnej rundy, pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub, który mam dumę reprezentować. Przepraszam za okazanie emocji sprzecznych zarówno z duchem sportowej rywalizacji, jak i szacunku wobec boiskowych rywali. Każdego dnia walczymy o to, by stać się lepszymi ludźmi, lepszymi sportowcami, lepszą drużyną. Nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie zawsze osiągamy natychmiastowy progres, ale jako trener wiem, jak ważne jest widzieć swoje błędy, aby więcej ich nie popełniać.
Dziękuję całej społeczności Brøndby IF za okazanie gościnności naszym kibicom i za sportową rywalizację, życząc powodzenia w pozostałej części sezonu.Po końcowym gwizdku czwartkowego meczu przeciwko Brøndby IF w ramach eliminacji do Ligi Konferencji UEFA zakończonego awansem do kolejnej rundy, pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub, który mam dumę reprezentować. Przepraszam za okazanie emocji sprzecznych zarówno z duchem sportowej rywalizacji, jak i szacunku wobec boiskowych rywali. Każdego dnia walczymy o to, by stać się lepszymi ludźmi, lepszymi sportowcami, lepszą drużyną. Nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie zawsze osiągamy natychmiastowy progres, ale jako trener wiem, jak ważne jest widzieć swoje błędy, aby więcej ich nie popełniać.
Dziękuję całej społeczności Brøndby IF za okazanie gościnności naszym kibicom i za sportową rywalizację, życząc powodzenia w pozostałej części sezonu”.
Warto podkreślić, że jeśli faktycznie taki był cel Legii, to spełnił on swoje założenia. Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny podeszła do sprawy nadwyraz łagodnie. Trener został zdyskwalifikowany na jeden mecz organizowany przez europejską centralę piłkarską, ale w zawieszeniu na rok. Znaczy to tyle, że będzie mógł prowadzić ekipę w trakcie najbliższej potyczki z Dritą Gnjilane z ławki.
Jednocześnie Wojskowi zostali ukarani grzywną w wysokości 10 tysięcy euro za zablokowane ciągi komunikacyjne na trybunie północnej jej stadionu.
Trener Legii odzyskał pamięć
Ciężko jest uwierzyć w szczerość przeprosin Portugalczyka, który jeszcze kilka dni temu na zabój bronił swojej wersji wydarzeń. W oświadczeniu jednak padły dokładnie te słowa, które trener powinien powiedzieć na konferencji prasowej po meczu. Oczywiście, nie wolno całkowicie wykluczać, że jakaś część duńskich kibiców faktycznie obrażała w Kopenhadze trenera i jego drużynę, jednak dlaczego ten temat przedostał się do opinii publicznej dopiero po drugim meczu? Na naszym portalu przedstawialiśmy zachowanie kibiców Broendby, którzy „przywitali” transparentem polskich kibiców i wpuścili ich mimo zakazu stadionowego, ryzykując tym samym kary finansowe na ich klub. Takie zachowanie zasługuje zdecydowanie na pochwałę ze strony trenera, a nie wyzwiska i upust emocji po wygranym meczu. Reasumując, Goncalo Feio pokazał środkowy palec tym kibicom, którzy wpuścili sympatyków Legii na stadion i witali przyjezdnych. Zachowanie te, trzeba powiedzieć, jest więcej niż skandaliczne. Czy Jacek Magiera po ostatnim przegranym meczu (w wielkich kontrowersjach) obrażał przyjezdnych kibiców, bo cieszyli się ze zwycięstwa? Czy Adrian Siemieniec po kompromitacji u siebie z Cracovią podbiegał do sektora gości i ich wyzywał? Oczywiście, że nie.
Legia Warszawa to za duży klub, żeby pozwalać sobie na takie wybryki trenera. Jeśli klub aspiruje do tego, by być największym polskim zespołem i co roku grać w europejskich pucharach, to nie może mieć za trenera kogoś, kto nie panuje nad sobą po ZWYCIĘSTWACH. Aż strach pomyśleć, co się stanie, jeśli Legia przegra mecz po kontrowersjach sędziowskich, które jak wiadomo, w obecnej piłce zdążają się coraz częściej. „Gonçalo Feio zna ileś języków, a nie zna słowa respekt” – celnie podsumował trenera Legii Roman Kotłoń.
To nie koniec problemów w sprawie Goncalo Feio
Nie umilkła jeszcze afera związana z meczem z Broendby, a już rozpoczął się nowy temat związany z trenerem Legii. „Wykonałem już 2-3 telefony i wiem, że w szatni są wkurzeni, bo on wyzywa piłkarzy. Było gorąco. Jest źle” – powiedział Wojciech Kowalczyk w „Lidze Minus”. Czy faktycznie taka sytuacja ma miejsce? Wydaje się, że jeśli tak, któryś z piłkarzy w trakcie sezonu puści „parę” do mediów i będziemy mieć więcej informacji o potencjalnym zachowaniu portugalskiego trenera. Jak na razie to Legia wydała swoje oświadczenie broniące Feio, które przedstawiamy poniżej:
„Trener Feio jest bardzo zaangażowany w codzienne życie zespołu, a relacje z zawodnikami są dla niego kluczowe. Często podkreśla, że stanowią one wręcz najważniejszą część pracy trenera i najpierw patrzy na zawodników jak na ludzi, z ich emocjami, odczuciami, sprawami rodzinnymi, a potem jak na zawodowych piłkarzy. Chce ich lepiej zrozumieć i poznać. Wtedy dotrze do nich na boisku.
Trener nie hierarchizuje piłkarzy — poświęca bardzo dużo czasu zawodnikom rezerwowym i kontuzjowanym, każdego z nich traktuje osobiście, jest dla nich dostępny o każdej porze dnia i nocy. W obecnej kadrze zespołu jest dziewięciu młodzieżowców. Pamiętam, jak pod koniec ubiegłego sezonu mimo dnia wolnego przyjechał do LTC [Legia Training Center, ośrodek treningowy — red.], żeby być na treningu indywidualnym dwóch młodych zawodników, mimo że jeden z asystentów będących na miejscu mógł go poprowadzić. Zrobił to nie z tego powodu, żeby go 'nadzorować’, ale żeby oni czuli jego wsparcie, miał dla nich konkretne wskazówki i sugestie, które oni potem wdrożą do zajęć z drużyną i w warunkach meczowych. Już czterech młodych piłkarzy — Kuba Adkonis, Jan Leszczyński, Kuba Żewłakow i Maciej Kikolski (wypożyczony do Radomiaka) – przedłużyło kontrakty z klubem w tym oknie, a niebawem zrobią to następni. To też pokazuje zaufanie do sztabu i dyrektora sportowego.
Co więcej, trener nigdy publicznie nie skrytykował zawodnika. Po niezadowalających wynikach brał całą winę na siebie. Również w jego poprzednich klubach znany był z tego, że wstawia się za drużyną i dźwigał cały ciężar medialny i społeczny.
Na prośbę zawodników plan zespołu jest przygotowany z większym wyprzedzeniem niż w poprzednich latach, żeby można było zaplanować inne aktywności i życie rodzinne. Piłkarze wiedzą dosłownie wszystko — o której godzinie będą mieli posiłek, o której będzie odprawa, w jakich godzinach mają wyznaczoną pracę z fizjoterapeutami, o której będzie wylot na mecz w pucharach i kiedy będzie powrót. Drużyna bardzo doceniła, że trener konsekwentnie dba o te kwestie i przychylił się do ich prośby.
Mamy świadomość, że medialność klubu jest ogromna i każdy portal w Polsce pisze o Legii, natomiast chcielibyśmy w większym stopniu komentować sprawy sportowe i fakty, a nie nieprawdziwe i niepoparte niczym opinie”.
Legia w obronie Feio
Warto mieć na uwadze, że pierwszą reakcją Legii na zachowanie Feio po meczu z Broendby również było wzięcie trenera w obronę. O kolejnych doniesieniach związanych z tą aferą, będziemy na bieżąco informować na naszym portalu.
Fot. Jan Szurek/legia.net