Nie ma wolności (i niepodległości), bez (NSZZ) Solidarności (Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność)! 44. rocznica porozumień sierpniowych
Nie ma wolności (i niepodległości), bez (NSZZ) Solidarności (Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność)! 44. rocznica porozumień sierpniowych
44. rocznica podpisania porozumień sierpniowych to okazja nie tylko do przypomnienia, wciąż poniekąd w części aktualnych ideałów tego ogólnopolskiego ruchu narodowego i społecznego. Doprowadziły one do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego (NSZZ) Solidarność. Jednakże za nimi stali ludzie. Dlatego trzeba przypomnieć osoby oraz środowisk z Warszawy i Mazowsza, które je współdefiniowały, a także współkształtowały oblicze operacyjne związku, który, bez mała, bez ich determinacji mógł przybrać zupełnie inny charakter. O wiele łatwiejszy do rozpracowania i rozbicia przez komunistów. Historia mogła doprawdy potoczyć się nieco inaczej.
NSZZ Solidarność po rejestracji
Środowiska, które po formalnej rejestracji związku skupiły się w Klubach Służby Niepodległej (btw to bliska mi nazwa) a którego trzon stanowiła grupa warszawskiego „Głosu” z:
- Antonim Macierewiczem,
- Piotrem Naimskim,
- Jarosławem Kaczyńskim na czele,
od początku miały istotny wpływ na oblicze warszawsko-mazowieckiej, jak i ogólnopolskiej Solidarności.
Punkty ideowe
Zaczynając od spraw najważniejszych, ideowych, pierwsze punkty Porozumień Sierpniowych dotyczyły w szerszym ujęciu:
- wolności zrzeszania się,
- wolności słowa,
de facto kluczowych warunków do rozpoczęcia procesu kruszenia PRL-owskiej dyktatury.
Tak ten proces opisywał na łamach podziemnego „Głosu” przyszły szef doradców mazowieckiej Solidarności, Antoni Macierewicz 20 sierpnia 1980 r.:
„Utworzenie wolnych związków zawodowych wyrwie spod kontroli władzy istotny obszar życia społecznego. Powstaną warunki ułatwiające zakładanie i działanie innych stowarzyszeń – inteligenckich, chłopskich, studenckich, a także ugrupowań o charakterze czysto politycznym – niepodległościowych i demokratycznych partii politycznych. Wszystko to zależy głównie od nas samych, od naszej odwagi i wytrwałości. […] Odzyskanie niepodległości i demokracji będzie możliwe jedynie wtedy, gdy społeczeństwo zacznie przemawiać własnym głosem w skali rzeczywiście masowej”.
Głos i rady zakładowe
Ale umasowienie buntu przeciwko dyktaturze nie było jedynym celem środowiska „Głosu”. Chodziło też o należytą organizację i zarządzanie związkiem zawodowym, który miał uruchomić ten proces. Do tego potrzebna była względnie jednolita i ogólnopolska struktura nowego związku, z podziałem na regiony, ale i centralą. Oczywiście temu pomysłowi byli przeciwni komuniści. Co ciekawe przeciwni byli również opozycyjni rewizjoniści komunistyczni tzw. lewica laicka, reprezentowana na Mazowszu przede wszystkim przez:
- Jacka Kuronia,
- Adama Michnika,
- Bronisława Geremka.
Forsowali oni idee tzw. rad zakładowych, autonomicznych przyzakładowych organizacji robotniczych, w bardzo luźny sposób powiązanych. Ostatecznie te pomysły, które w znaczny sposób mogły ograniczyć skonkretyzowanie walki z dyktaturą, zostały również dzięki działaniom środowiska „Głosu” storpedowane. Tak o tych działaniach pisał Jarosław Kaczyński:
„Zobaczyliśmy, że jest możliwość zarejestrowania jednego związku…i że jest to jedyna skuteczna obrona przed władzą. Macierewicz, Olszewski i ja zrobiliśmy naradę w restauracji „Retman” na Powiślu… I pamiętam także, że zaproponowałem plan: robimy wspólną rejestrację, a jak nie – to strajk generalny. Następnego dnia z tym planem udaliśmy się do Gdańska. Tam, dzięki mojemu bratu, który dopuścił go do głosu, Olszewski wygłosił przemówienie za jednością. Dostał gigantyczną owację. 17 września powstał jeden ogólnopolski NSZZ Solidarność”.
Punkty konsultacyjne
Walka o jednolite oblicze związku nie przeszkadzała z rozpoczęciem intensywnej pracy organizacyjnej „u podstaw”. Już 2 września środowisko „Głosu” otwiera w mieszkaniu prof. Zofii Banieckiej przy ul. Bednarskiej pierwszy punk konsultacyjny dla osób chcących założyć komórkę związku w swoim zakładzie/instytucji. Chodziło przede wszystkim o porady prawne, ale nie tylko. Bardzo szybko punkt konsultacyjny na Bednarskiej przekształcił się w dynamiczny ośrodek stanowiący główne zasoby materialne i niematerialne regionu Mazowsze. Jak wspominał Antoni Macierewicz:
„…nasza placówka była bardzo dynamiczna; w powstaniu warszawskiej części Solidarności, główną rolę doradczą odgrywał Piotr Naimski, a pierwsza siedziba regionu była na Hożej w Instytucie Chemii Organicznej, gdzie Piotr pracował… Wkrótce nastąpiło przekształcenie punktu na Bednarskiej w Ośrodek Badań Społecznych Regionu Mazowsze i rozpoczęcie wydawania oficjalnego pisma Regionu Mazowsze pt. „Wiadomości Dnia”… Do strajku marcowego w 1981 r., w regionie dominował OBS i „Wiadomości Dnia”, czyli nasze środowisko, a nie lewicy laickiej z ich pismem „Niezależność”. My potrafiliśmy zgromadzić autorytety, ludzi, którzy mieli pewną pozycję w świecie naukowym i związkowym m.in. socjologów Zygmunta Skórzyńskiego i Michała Streszewskiego, mec. Grabińskiego, Stefana Kurowskiego, Jerzego Łojka, Jerzego Jasińskiego i Andrzeja Piotrowskiego”.
Region Mazowsze
Na efekty m.in. tej pracy nie trzeba było długo czekać. Region Mazowsze był drugim pod względem liczebności regionem w Polsce z blisko 1 milionem członków (911 tys.). Związek miał swoje komórki w ówczesnych największych zakładach:
- Ursus,
- Huta,
- FSO,
- MZK itp.,
często skupiając ponad 50% załogi, jak i mniejszych zakładach i instytucjach. Inspirował też do tworzenia innych związków jak np. Związek Zawodowy Pracowników Nauki, Techniki i Oświaty, który również stał się częścią Regionu Mazowsze.
Karnawał Solidarności
Ale przede wszystkim ta aktywność doprowadziła do tego, co potocznie określamy „karnawałem Solidarności”. Wielkim i masowym buntem wobec dyktatury i rozkwitem demokratycznej aktywności obywatelskiej również na rzecz kwestii zasadniczej tj. naszej Niepodległości. Jak wspomina Antoni Macierewicz:
„…dla nas Solidarność była w olbrzymim stopniu ujawnieniem się tej lawy, co spod mickiewiczowskiej skorupy się wylewała, wyjściem naprzeciw polskim dążeniom do niepodległości…zakładaliśmy, że oczywiście nie wiadomo, jaka będzie przyszłość, co się stanie z Solidarnością, ale jeśli 10 milionów ludzi wybierze swoich przedstawicieli, to przetrwamy nawet wielki kataklizm – i tak się rzeczywiście stało. Nie byłoby całego podziemia Solidarności w latach 1980, gdyby nie te dziesiątki tysięcy ludzi od samego dołu wybranych”.
Stan wojenny 1981 roku
Jak wiemy, 13 grudnia 1981 r. nadeszła dla Solidarności i jej ideałów pierwsza katastrofa. Stało się tak wraz z wprowadzeniem przez komunistyczną dyktaturę pod wodzą Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. Związek zdelegalizowano, wielu jego członków, w tym ze środowiska „Głosu”, internowano/uwięziono zaś jego ideały socjalne, demokratyczne i niepodległościowe podeptano. Ale ziarno zostało zasiane i przyniosło pierwszy plon 9 lat później. Wtedy to odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory oraz zarejestrowano powrotnie związek zawodowy. Ale proces przemian, jaki rozpoczął się w 1989 roku, niestety przez wiele lat daleko odbiegał od ideałów pierwszej Solidarności. Stało się tak również ze względu na fakt, iż środowisko „Głosu” zostało na skutek sojuszu postkomunistów i tzw. solidarnościowej lewicy laickiej, na wiele lat zmarginalizowane. Tego symbolem jest odwołanie rządu Jana Olszewskiego 4 czerwca 1992 roku. Stało się to po ujawnieniu listy tajnych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa spośród przedstawicieli życia publicznego. W moim odczuciu m.in. ten fakt zaważył na tym, iż transformacja naszej Ojczyzny w kraj de facto w pełni:
- niepodległy,
- demokratyczny,
- solidarny społecznie,
została opóźniona na wiele lat. Profesor Kieżun nazwał tę transformację patologiczną i silnie to udokumentował w swojej książce.
Środowisko NSZZ Solidarność po 2015
Ale, tak jak w podziemiu solidarnościowym, wytrwałość i determinacja w „podziemiu okrągłostołowym” się opłaciła. Zasiane ziarna z tego okresu wydały i wydają swoje plony. Pozytywne zmiany socjalne, „solidarnościowe” od 2015 roku, na które „ludzie pracy” musieli czekać dekady, stały się rzeczywistością (m.in. 500+, płaca minimalna etc.). Nasza demokracja ma się dobrze, panuje pluralizm medialny, organizacje np. NGO z różnych spektrów ideowych mogą w końcu liczyć na równe traktowanie. Polska niepodległość jest, na tyle, w jakim stopniu warunki 2.0 pozwalają, niepodległością de iure i de facto, a nie jedynie de iure. Ale wyzwań i zagrożeń, tym razem ubranych w piękne europejskie kostiumy, niestety dla niej dziś nie brakuje. Jak widać taki nasz los i „ta historia wciąż trwa”. Bądźmy w tej walce razem i bądźmy solidarni. Zarówno tu, na Mazowszu, jak i w całej naszej Ojczyźnie.