<
Uwaga, dziecko w aucie! Nie wahaj się wybić szybę
Od kilku lat trwają kampanie uświadamiające rodziców oraz otoczenie, do jakiego stopnia potrafi wzrosnąć temperatura w zamkniętym aucie, gdy na zewnątrz jest powyżej 20 stopni. Mimo to, nadal zdarzają się przypadki bezmyślnego pozostawiania małych dzieci w rozgrzanych samochodach.
„Wracam za chwilkę”, „Tylko zapłacę i już jestem” – naiwność rodziców może mieć śmiertelne skutki. Wiadomo nie od dziś, że pozostawienie dziecka w zamkniętym, rozgrzanym aucie, w którym w przeciągu minut temperatura może wzrosnąć do grubo ponad 40 stopni i więcej może skutkować śmiercią. Wystarczy 10 minut.
Wiosna i lato są najbardziej niebezpieczne, ale sama idea pozostawienia „na moment” malucha bez opieki (bez względu na porę roku), celem „szybkiego załatwienia sprawy” wydaje się być głupotą bez miary. Próbując nawet zignorować kwestię temperatury, której osoba o zdrowym rozsądku jednak nie jest w stanie pominąć, warto mieć na uwadze, że gdy wychodzimy z auta i zostawiamy w nim nieporadne stworzenie w międzyczasie może zdarzyć się wiele. Począwszy od wypadków losowych, które mogą się przytrafić nam samym, skończywszy na dzieciach (zwłaszcza niemowlętach!), które mogą spanikować i zacząć zanosić się spazmami, co może grozić bezdechem.
Temperatura jest jednak w okresie wakacyjnym kluczowym czynnikiem ryzyka. Portal motofakty.pl na podstawie danych badań Uniwersytetu Stanforda opisał, do jakiego stopnia może wzrosnąć temperatura w aucie zaparkowanym w pełnym słońcu. Okazuje się, że w przeciągu godziny może to być nawet 47 stopni Celsjusza. Poszczególne elementy wewnątrz auta mogą osiągnąć jeszcze wyższe wskaźniki – kierownica: 53 stopnie, fotele: 51 stopni, a deska rozdzielcza aż 69 stopni (źródło: „Samochód latem. Do ilu stopni Celsjusza nagrzewają się poszczególne elementy auta?”/Motofakty.pl)
W jaki sposób zareagować, gdy widzimy dziecko pozostawione w zamkniętym aucie? Przede wszystkim nie ignorować faktów i nie udawać, że sprawa nas nie dotyczy. Należy rozejrzeć się, czy w pobliżu nie ma rodzica, spróbować ocenić stan dziecka – a jeżeli widzimy, że jest rozgrzane i spocone – nie wahać się wybić szybę. Minuty mogą decydować o tym, czy w mózgu lub w innych organach zajdą nieodwracalne zmiany. W przypadku, gdy stan dziecka ocenimy jako dobry, nie odchodzimy, ale czekamy, aż „na horyzoncie” pojawi się rodzic bądź opiekun.
Jeżeli nieświadomy swojej naiwności rodzic pojawi się w pobliżu, warto go/ją/ich pouczyć o zagrożeniach i konsekwencjach takiego zaniedbania. Jest to niełatwe zadanie i możemy się spotkać z wrogą reakcją, ale być może „presja społeczna” zadziała i następnym razem taki osobnik dwa razy się zastanowi zanim zdecyduje się narazić małego człowieka na podobne ryzyko.
>